Przedstawiam historie bransoletek, które zrobiłam dla siebie i Kasi, ponieważ obie dzielimy fascynację Szwecją i sentyment do podręcznika Svenska Utifrån.
Dostałam niedawno od cioci w prezencie mydło z płatkami owsianymi zawinięte w papier à la szwedzka gazeta - nota bene mydło jest wielkie, chyba trzeba je sobie kroić na porcje...
W każdym razie papier był bardzo cieniutki i w fajnych odcieniach czerni i szarego, idealny do decupage. Pomalowałam więc sobie drewnianą bransoletkę na róż pudrowy (choć na tubce z farbą jest napisane, że to neapolitański żółty czerwonawy?! - za tym musi się kryć chyba jakaś głębsza historia...) Potem ponaklejałam wydarte papierki, łącznie z buźkami 2 zadowolonych dziewczyn w środku i polakierowałam. Zostało mi jeszcze sporo papieru więc chyba sobie zrobię pasujące korale. Jeżeli ktoś ma ochotę zrobić sobie podobne to życzę powodzenia, tzn. lycka till...
*********************
I’m presenting the story of bracelets, which I’ve made for myself
and Kasia, as we share the fascination with Sweden and have a great
fondness for textbook 'Svenska Utifrån'.
Recently I’ve received from my auntie a soap with rolled oats
wrapped in a piece of paper à la Swedish newspaper; by the way - the soap
is huge, it might need to be cut in pieces…
Anyway, the paper was very thin and in nice shades of black and grey,
so turned out to be perfect for decoupage. I painted a wooden bracelet
powder rose (though the paint tube said the colour was the yellow reddish
of Naples?! – there must be a deeper story to it…) Next, I sticked
pieces of torn out paper, including the faces of content girls inside, and
I covered them with polish. There is still much paper left, so I may be
making matching beads. If someone fancies making something similar I wish
them good luck, i.e. lycka till…